O bawołach, krowach i burzy.

– Kubo, widziałeś gdzieś nożyczki? – spytał dziadek Miętek rozglądając się po pokoju.

– Nożyczki? Nie. Nie widziałem dziadku. – Chłopiec odpowiedział siedząc przy kuchennym stole.

– Hmm… używałem ich wczoraj i dałbym głowę, że odłożyłem je do szuflady a dziś nie mogę ich znaleźć. Pomożesz mi szukać?

– Pewnie! – Kuba zerwał się na równe nogi, jakby lekko przestraszony. – Zobacz w kuchni a ja poszukam w pokoju!

– Dobrze chłopcze. – Dziadek uśmiechnął się. – Najważniejsze, to dobry plan.

Po chwili poszukiwań dziadek zajrzał do pokoju mówiąc:

– Tam ich nie ma. Przeszukałem całą kuchnię. Muszą być tutaj.

– To ja je znajdę a Ty sobie odpocznij – odparł chłopiec i złapał dziadka za rękę, prowadząc go do kuchni.

– Dobrze wnusiu. – Dziadek ze zdziwieniem podporządkował się woli chłopca. Usiadł przy stole tak, że pokój miał za plecami.

– Na pewno nie chcesz, żebym Ci pomógł? – spytał po chwili ciszy.

– Nie dziadku. Świetnie mi idzie. Prawie je znalazłem. – Kuba odpowiadał z drugiego pomieszczenia.

Dziadek zaczynał już podejrzewać, co się dzieje. Nie dał jednak po sobie niczego poznać. Zaczął za to zadawać Kubie pytania.

– A szukałeś już na parapecie?

– Na parapecie nie ma! – odkrzyknął chłopiec, zaglądając za firankę.

– A za drzwiami patrzyłeś? Może jakimś cudem tam się dostały?

– Sprawdzam dziadku… Nie, za drzwiami nie ma. I pod komodą też nie ma. Tam sprawdzałem dwa razy!

– Ahaaa? – Dziadek potwierdził, że wszystko usłyszał, ale w jego odpowiedzi słychać było, że wie już więcej, niż Kuba chciał powiedzieć.

– To może ja sam zajrzę jeszcze pod komodę, bo chyba na niej zostawiłem nożyczki. Może komuś upadły i nie zauważyłeś?

– Nie dziadku! – Kuba prawie krzyczał wbiegając do kuchni – Nie. Siedź tu sobie, ja jeszcze raz wszystko sprawdzę.

– Kochany jesteś. Skoro tak mi pomagasz, to może ja w tym czasie wezmę miotłę i pozamiatam w pokoju? – Dziadek szukał pretekstu, żeby pójść do pokoju licząc, że Kuba sam powie, o co chodzi.

– Pozamiatać? Nie. Ja już zamiatałem. – Kuba odpowiadał zmieszany. – W pokoju jest czyściutko.

– Pozamiatałeś? Sam? Bez proszenia Cię o to? No pięknie. – Starszy Pan pochwalił chłopca, szukając już w głowie kolejnej propozycji. – Jeśli pozamiatałeś, to może umyję podłogę. Mama będzie miała niespodziankę, kiedy wróci z pracy.

– Nie, nie,nie . Ja umyję! – upierała się niebieska żabka.

Dziadek był już bliski poznania prawdy, ale mimo wszystko udał zdziwienie.

– Sam umyjesz podłogę? Czy Ty aby nie masz gorączki albo jakiejś innej dolegliwości? Nigdy nie zmywałeś podłogi.

– No to dziś zacznę. I czuję się świetnie. Ale Ty dziadku mógłbyś się przewietrzyć. Jesteś taki mało zielony. Lepiej idź na spacer.

– No dobrze – westchnął dziadek – pójdę, jeśli mi powiesz, o co chodzi.

– O nic nie chodzi – głos Kuby był wyraźnie słabszy.

– O nic? Czyli mogę zajrzeć pod komodę zanim wyjdę z domu? – dziadek zawężał chłopcu możliwości odpowiedzi.

– Skoro musisz? – Kuba wyraźnie się poddał, usiadł na krześle naprzeciwko dziadka, położył ręce na stole a na nich położył głowę. – Bo ja nie chciałem. To się samo stało. – Był bliski płaczu.

– Co się samo stało? – Dziadek spytał troskliwym tonem kładąc dłoń lewym łokciu chłopca.

– No stłukło się.

– Co się stłukło?

– Wazon mamy.

– Wazon mamy? Stłukł się?

– Tak. Ten jej ulubiony – ciągnął dalej wnuczek.

– I tak sam się stłukł?

– No tak… Prawie.

– Prawie?

– Bo piłka na niego wpadła i spadł na podłogę.

– Piłka…?

– Ahaaaa.

– Grałeś w pokoju w piłkę? – Dziadek pytał spokojnie, wykazując zrozumienie dla obaw chłopca.

– Taaak, ale tylko przez chwilę. I ja nie chciałem. – Kuba był coraz bardziej przestraszony.

– I teraz się martwisz?

– Tak. Bo mama będzie smutna. To jej ulubiony wazon. I zła będzie, bo obiecałem, że nie będę grał w piłkę w domu.

– No ale się stało. I co teraz zamierzasz?

– Zmiotłem potłuczony wazon pod komodę.

Dziadek odwrócił się na krześle tak, że mógł zobaczyć pokój. Dostrzegł kilka potłuczonych kawałków białej porcelany wystających spod mebla.

– I masz nadzieję, że nikt się nie dowie?

– Tak. – Kuba pociągnął nosem – Tylko Ty już wiesz. Nie powiesz nikomu?

– Coś Ci opowiem. Tylko podnieś głowę i słuchaj uważnie.

Kuba najpierw lekko się wyprostował a później spytał:

– Jakąś fajną historię?

– Można tak powiedzieć. Posłuchasz?

– Tak dziadku.

I dziadek zaczął opowiadać.

– Daleko, daleko stąd, w odległej krainie jest miejsce, w którym żyją razem krowy i bawoły. To jedyne takie miejsce na świecie, przez co jest wyjątkowe. Jest to też miejsce, w którym występują bardzo silne burze. Te burze często są zagrożeniem dla zdrowia i życia zwierząt.

– Nie lubię burzy. Zawsze wchodzę pod kołdrę, kiedy się zaczyna – wtrącił Kuba.

– No widzisz. A teraz wyobraź sobie krowy i bawoły, które spokojnie pasą się pyszną trawą, gdy nagle dostrzegają nadchodzące ciemne chmury zwiastujące deszcz i wichurę. Zwierzęta podnoszą głowy znad trawy, zaczynają nerwowo przebierać nogami i w kilka chwil są gotowe, by zareagować. Jak myślisz, co wtedy robią?

– Pewnie uciekają przed chmurami i szukają schronienia. Ja bym tak zrobił.

– Masz rację. Wprawdzie trudno byłoby im znaleźć kołdrę, pod którą mogłyby się schować tak jak Ty, ale Krowy zrywają się i biegną jak najszybciej uciekając przed burzą. Biegną, biegną i biegną. Są coraz bardziej zmęczone a ciemne chmury są coraz bliżej. W końcu dopada je ulewny deszcz, pioruny trzaskają dookoła a wiatr wieje tak mocno, że przewraca osłabione ucieczką zwierzęta. Biegną tak długo, że tracą większość sił i leżą słabe, nie mając żadnej kontroli nad sytuacją.

– O nie! To straszne Dziadku. I nic nie można zrobić?

– Niestety nie. Krowy mogą jedynie czekać aż burza się skończy i liczyć na szczęście. W tym momencie same nie mają już na nic wpływu.

– A bawoły? Mówiłeś też o bawołach. One też są w tej burzy?

– Bawoły też są w burzy, ale mają znacznie większe szanse na przetrwanie.

– Jak to? To co one robią inaczej? Są bardziej odporne na deszcz i wiatr?

– W pewnym sensie tak? Są bardziej odporne i mają większą kontrolę nad sytuacją, ponieważ zachowują znacznie więcej sił. W dodatku ich burza trwa znacznie krócej.

– Znacznie krócej? Jak to jest możliwe? Przecież są w tej samej burzy, prawda?

– Prawda. Są w tej samej burzy, ale ich podejście jest zupełnie przeciwne. Widzisz, kiedy bawoły dostrzegają ciemne chmury i orientują się, że idzie burza, startują tak samo szybko jak krowy. Biegną tak samo szybko, tylko że w drugą stronę.

– W drugą stronę?

– Tak, biegną prosto w tę burzę.

– Bez sensu. Przed burzą trzeba uciekać.

– Krowy uciekały przed burzą. Najpierw biegły z nadzieją, że pędzące ciemne chmury ich nie dogonią. Potem, kiedy już deszcz je dopadł, biegły dalej osłabione aż utraciły resztki sił. Bawoły robią więc coś, co wydaje się bezsensowne. Biegną prosto w burzę, dzięki czemu spotykają deszcz, kiedy jeszcze mają sporo sił. Do tego ulewa trwa dla nich krócej.

– Ale jak to trwa krócej? Nie rozumiem tego.

– To wyobraź sobie, że wyruszacie z tatą na wycieczkę rowerową. Jedziecie obok siebie, cały czas się widzicie i możecie ze sobą rozmawiać. Jedziecie w tym samym kierunku, więc jesteście razem przez dłuższy czas. Prawda?

– Prawda – odparł Kuba z zaciekawieniem.

– Tak samo krowy biegną w tym samym kierunku, w którym przesuwają się chmury i są przez dłuższy czas tam, gdzie jest burza. A teraz wyobraź sobie, że jedziesz na rowerze leśną dróżką a z naprzeciwka jedzie twój kolega. Mijacie się, ale jesteście blisko tylko przez chwilę. Zdążycie co najwyżej uśmiechnąć się do siebie i krzyknąć „cześć”. Zgadza się?

– Zgadza się.

– I podobnie wygląda sytuacja bawołów. One nie biegną razem z chmurami tylko mijają je tak, jak Ty kolegę. Dzięki temu, że nie zmęczyły się ucieczką, są w stanie stawić czoło silnym wiatrom i biec dalej, aż dobiegną do miejsca, gdzie burza się kończy. Wtedy mogą odpocząć a ciemne chmury odpływają w dal.

– To niesamowite. I te bawoły się nie boją? Muszą być bardzo odważne.

– Są odważne właśnie dlatego, że się boją, a mimo to działają w sposób, który jest dla nich najlepszy. A teraz powiedz mi, czy w naszym domu nie nadciąga jakaś burza? Czy nad Twoją głową nie zbierają się czasem ciemne chmury?

– Zbierają się. – Kuba zmarkotniał, bo po chwili relaksu przypomniał sobie o sytuacji z wazonem.

– To teraz zadaj sobie proste pytanie. Czy jesteś bardziej jak krowa czy bardziej jak bawół Będziesz oddalać od siebie moment, w którym mama pozna prawdę czy raczej wbiegniesz w burzę i szybko przyznasz się sam do tego, co zrobiłeś?

– A muszę się przyznać? Mama będzie zła.

– Masz te dwa wyjścia. Chowając skorupki pod szafą sprawiasz, że przez cały czas się martwisz i jesteś słabszy. Wyobrażasz sobie, co będzie, kiedy mama się dowie i przedłużasz swoją burzę. Do tego stawiasz się w jeszcze gorszej sytuacji, gdy sam się nie przyznajesz. Kiedy natomiast z odwagą przyznasz się mamie, co zrobiłeś i nie będziesz z tym długo czekał, myślę że będzie dla Ciebie bardziej wyrozumiała. W dodatku nawet, jeśli czekają Cię jakieś konsekwencje, dowiesz się o nich szybko. Nie będziesz się zamartwiać wyobrażeniami, które często są znacznie straszniejsze niż rzeczywistość.

– To chyba się jednak przyznam. Ale zanim mama wróci, pobiegnę do sklepu i kupię jej nowy wazon. Wiem, że to nie rozwiąże sytuacji, ale może mama będzie mniej smutna.

– I to się nazywa wbiec w burzę z podniesionym czołem. – Dziadek uśmiechnął się i pogłaskał Kubę po głowie. Następnie razem poszli do sklepu i wybrali nowy, piękny wazon dla mamy.

Po powrocie posprzątali bałagan pod komodą. Przy okazji znaleźli tam zaginione nożyczki. Kuba obiecał też dziadkowi, że już nie będzie grał w domu w piłkę. Teraz musiał jeszcze tylko przyznać się mamie do tego, co zrobił, ale mając w pamięci historię o krowach i bawołach liczył, że burza potrwa krótko. To dodało mu siły i ułatwiło trudną rozmowę.

A jak jest u Ciebie? Jesteś bardziej krową czy bardziej bawołem? Czy odsuwasz od siebie burze czy raczej starasz się, żeby szybko minęły? I czy Twoje podejście jest najlepszym z możliwych, czy może warto o tym trochę pomyśleć?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *